piątek, 19 lutego 2016

Poczucie odpowiedzialności za swoje zdrowie

 
Kochani, dziś chcę się z wami podzielić opinią o książce "W dżunglii zdrowia" Beaty Pawlikowskiej. Książka jest z 2014 roku i leżała u mnie na mojej ścianie wstydu (książki, które kupiłam a jeszcze nie przeczytałam). W ciąży mam trochę czasu więc postanowiłam przeczytać wszystkie książki jakie zalegają u mnie na półkach.

I ta książka mnie powaliła. Jeśli chodzi o treść, nie mówi ona nic, czego bym nie wiedziała, jednak pisze to w tak dosadny sposób, że naprawdę daje do myślenia.... Chodzi o to, że żywność, którą obecnie się produkuje już dawno przestała nas odżywiać. Masa chemii w pożywieniu zalewa nas zewsząd. Pani Beata mówi o tym, że to co jemy ma ogromny wpływ na to, jak funkcjonuje nasz organizm nie tylko pod względem fizycznym, ale też psychicznym. Nasz organizm - również mózg, umysł, tak jak nerki czy wątroba - jest złożony z komórek, a komórki do prawidłowego funkcjonowania potrzebują składników odżywczych. Jednak to, czego dostarcza nam obecne pożywienie dalekie jest od naturalnych. Więc wprowadzanie tej chemii do naszych ciał powoduje nienaturalne reakcje chemiczne organizmu i może go zmieniać w krótkim bądź dłuższym czasie. Przykładem zakłócającym funkcjonowanie nazego organizmu (i umysłu) w krótkim czasie jest alkohol - jego nadmiar powoduje np. trudności w wymowie, zwiększyno popęd seksualny czy zaburzenia równowagi).

Wciąż trąbią w TV, że w ostatnich latach zwiększyła się zachorowalność na grypę. No pewnie, bo gdy faszeruje się kurczaki antybiotykami, żeby nie chorowały, a my to potem jemy to przyjmujemy antybiotyki w o wiele większej ilości, niż jest to nam potrzebne. A bakterie stają się odporne na leki.
Sami pewnie zauważyliście nie raz, że gdy zjecie np. jakieś niezdrowe jedzenie to po nim wcale nie macie energii, pojawiają się trudności z koncentracją, wzdęcia, nudności. To normalna reakcja organizmu na to, co dla nas jest niezdrowe
.
Mogłabym o tym pisać i pisać, ale najlepiej po prostu przeczytać. A my pamiętajmy o poczuciu odpowiedzialności za nasze zdrowie.

"Człowiek racjonalny z własnej woli wybiera to, co jest dla niego dobre, a instyktownie odrzuca to, co szkodliwe i wywołujące chorobę"

Bądźmi racjonalni.

sobota, 2 stycznia 2016

Nowy Rok - Zdrowy Rok!



Rozpoczynamy Nowy Rok 2016 - postanówmy sobie, że będzie to Zdrowy Rok!

Obecny tryb życia niezbyt sprzyja naszemu zdrowiu - fizycznemu i psychicznemu. Pośpiech, stres, nieodpowiednia dieta, brak aktywności i prawidłowego odpoczynku.

W tym roku postawmy na zdrowie. Ruch na świeżym powietrzu (i nie tylko), zdrowe posiłki spożywane w spokoju i miłej atmosferze, relaks z książką lub aktywny zamiast siedzenia na kanapie przed telewizorem i zajadania się chipsami, a także przebywanie wśród tych, których kochamy.

Zmieńmy swoje złe nawyki i przyzwyczajenia. Niech to będzie naszym postanowieniem. Nie kolejne "zrzucę 10 kg do lata", "Schudnę". Takie postanowienia zamieńmy na zwalczanie swoich złych nawyków. Wyłapmy je i zacznijmy je usuwać, a wtedy piękna sylwetka i zdrowie przyjdą same. I oczywiście nie usuwajmy wszystkich nawyków na raz bo wtedy na pewno się nie uda. Małymi kroczkami i po kolei. Nie od razu Rzym zbudowali. Gdy nagle rzucamy słodycze, bądź kawę, do której przyzwyczailiśmy organizm - on się broni, bo nie dostaje tego, co zazwyczaj dostawał. Wtedy my skazani jesteśmy na klęskę. Za mało śpimy? Od dziś każdego dnia kładźmy się o 15 min wcześniej, po tygodniu o pół godziny wcześniej, i tak dalej. Pijemy za dużo kawy? Przez 2 tygodnie pijmy o jedną filiżankę mniej, kolejne 2 tygodnie - dwie filiżanki mniej. Codziennie jemy jakiś słodycz? Pierwsze dwa tygodnie jedzmy słodycze co drugi dzień, a z każdymi kolejnymi 2 tygodniami usuwajmy jeden dzień. Postawmy też na zdrowszy słodycz, tzw. mniejsze zło - zamiast batonika, zjedzmy domowe szarlotkę, zamiast czekolady zróbmy banalne ciasteczka owsiane z kawałkami gorzkiej czekolady. Dzięki powolnym zmianom organizm się przyzwyczai i nie będzie to już dla niego wyzwaniem, a normą. A zdrowie wróci samo.

"Spokojnie, powoli.
Spokój ducha imitacją zbroi"


Powodzenia kochani!

wtorek, 16 września 2014

Kasza jaglana zapiekana z jabłkiem i siekanymi migdałami

Składniki (ilość składników możecie dodać wedle uznania):

* 70g kaszy jaglanej
* 100g  mleko
* około 150g wody
* 10g siekanych migdałów (ja wrzuciłam na chwilę do malaksera)
* 200g jabłka
* 20g syropu daktylowego / miodu / ksylitolu czy czym tam słodzicie. Ja miałam syrop daktylowy :)
* cynamon

Kaszę gotujemy z mlekiem, wodą i szczyptą soli. Gdy wchłonie wodę, dodajemy migdały i syrop / miód.
Jabłko wrzucamy do malaksera (można tarkować albo pokroić w księżyce, ja poszłam na łatwiznę :p). Po zmiksowaniu dodajemy cynamonu.
W naczyniu żaroodpornym układamy część kaszy, zakrywamy jabłkiem i przykrywamy resztą kaszy.
180 stopni, 30 min (ja trzymałam krócej ale tylko dlatego, że nie mogłam się doczekać hihi).

Coś wspaniałego!




piątek, 12 września 2014

3 ważne składniki, których niedobór zwiększa chęć na słodycze

Jako, że dużo dziewczyn boryka się z problemem chęci na słodycze, chciałabym napisać o 3 ważnych składnikach, których niedobór w organizmie powoduje, że mamy większą chęć na słodycze. Są to:
  • Cynk - bez niego niemożliwa jest produkcja insuliny, który reguluje poziom cukru we krwi. Źródło cynku to: zarodki pszenne, wątróbka, groch, soja, kasza gryczana, mięso, orzechy i razowe pieczywo.

  • Chrom - bierze udział w przetwarzaniu cukru na paliwo i wspomaga działanie insuliny. Jego źródłami są orzechy brazylijskie, pomidory, ostrygi, ziarna i otręby. 

  • Witamina B1 - nadmiar słodyczy sprzyja jej niedoborom, co powoduje słabsze przyswajanie cukru. To powoduje, że organizm domaga się większych ilości cukru. Źródłem witaminy B1 są: kasze, razowe pieczywo i ziarna.
 źródło: Moje smaki życia
 Ponadto jeśli mamy chęć na słodycze, zawsze możemy zrobić sobie zdrowy deser. Najlepiej sprawują się tutaj owoce i trochę inwencji twórczej :)
Krem czekoladowy z awokado i banana

Deser owocowy malinowo-jagodowy

Murzynek fasolowy z malinami

poniedziałek, 14 lipca 2014

Zalety sauny

W sobotę wybrałam się do Druskiennik do Aqua Parku. Przyznam szczerze, że ani razu nie skorzystałam ze zjeżdżalni (kiedyś potrafiłam z nich w ogóle nie schodzić). Robiłam 3 rzeczy na zmianę - pływanie, jaccuzzi, sauna. No i byłam na rwącej rzece, gdzie się nieźle zmachałam.



Siedząc w saunie, myślałam sobie, że nie wiem do końca jakie są jej zalety. Więc poszperałam co nie co i znalazłam parę wiadomości:


Zalety sauny (staram się pisać jak najbardziej przystępnie):
  • zapobiega infekcjom i przeziębieniom
  • odblokowuje gruczoły łojowe i wydala nadmiar sebum
  • pomaga w walce z cellulitem
  • z organizmu wraz z potem wydalany jest nadmiar soli, co zapobiega zatrzymywaniu się wody w organizmie i puchnięciu 
  • tkanki są lepiej ukrwione, a cera dotleniona
  • skóra staje się gładka
  • organizm wolniej się starzeje
  • wydalamy z organizmu toksyny, metale ciężkie i toksyny
  • dzięki wytwarzanym w saunie przez organizm endorfinom, pomaga w zrelaksowaniu się
  • zastosowane po wyjściu z sauny kosmetyki lepiej się wchłaniają.
(źródło: http://w-spodnicy.ofeminin.pl/Tekst/Uroda/526101,1,Sauna-zalety-i-przeciwwskazania---jak-z-niej-korzystac.html)




 
Wskazania do korzystania z sauny:
  • Przewlekłe choroby takie jak: napięcie mięśni grzbietu, reumatoidalne zapalenie stawów, zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. 
  • Obturacyjne choroby płuc: astma oskrzelowa, przewlekłe zapalenie oskrzeli, przewlekła obturacyjna choroba płuc
  • Choroby kardiologiczne: nadciśnienie, niedrożność tętnic obwodowych, dusznica bolesna naczynioruchowa, zawał serca (nie wcześniej niż 6 miesięcy po incydencie)
  • Ogólne wskazania: dla poprawy wydolności (podnosi wydolność w sportach wytrzymałościowych) i ogólnego stanu zdrowia, jako środek hartujący przy obniżonej odporności 
  • Anoreksja 
  • Depresja oraz inne zaburzenia na tle nerwowym (po konsultacji z lekarzem) 
  • Bóle reumatyczne, ale nie neuropatyczne
(źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Sauna#Wskazania)


Trochę jest tych zalet. A więc kochani - ruszamy do sauny! :)

(źródło zdjęcia: internet)

piątek, 11 lipca 2014

Dziękuję wszystkim fit blogerkom! Dlaczego? Odpowiedź w poście.

Z rana po pożywnym śniadanku poćwiczyłam. Łącznie z rozciąganiem zajęło mi to godzinę. Dodałam dziś parę dodatkowych ćwiczeń (miałam powera, bo w końcu się wyspałam) i jednym z ćwiczeń, które dodałam były 4 serie planków. I jak zawsze bolał mnie później odcinek krzyżowy w kręgosłupie. Nie wiem, o co chodzi. Może coś źle robię? Chociaż napinam, co trzeba :) Ale załączę zdjęcie, może wy znajdziecie problem.



Ćwicząc dzisiaj z rana pomyślałam sobie, że założenie tego bloga i strony na fb to był jeden z lepszych moich decyzji w ostatnim czasie. Tak bardzo się cieszę, że mogę tu pisać, dzielić się z innymi swoim doświadczeniem, swoim życiem. Wszystkie fit blogi i funpage bardzo mnie od długiego czasu motywowały i w końcu sama mogę robić to samo. Jeszcze się w to wszystko wdrażam, mój blog nie wygląda tak, jak bym chciała ale spokojnie, powoli, małymi kroczkami dam radę. Ale jestem PRZESZCZĘŚLIWA z powodu mojej decyzji :)

Pozdrawiam i ściskam wszystkie fit blogerki, ponieważ były i są nadal moją ogromną motywacją!

środa, 9 lipca 2014

No to rozpoczynam

Już tyle czasu jestem zakochana w szeroko pojętym sporcie, fitnesie i tyle czasu przeglądam multum fitnessowych blogów i fanpage'ów, że w końcu postanowiłam sama założyć. Co mnie do tego skusiło? Często czytam takie ciekawe posty, że zapisuję je gdzieś na komputerze, upycham w zakładkach - ulubione. Dodatkowo mam wiele do powiedzenia no i cóż... sama też chcę się pochwalić swoimi osiągnięciami ;)

Troszeczkę o mnie:
kocham sport od dziecka, nigdy nie potrafiłam usiedzieć długo w miejscu (obecnie mam 27 lat). Reprezentacja szkoły w siatkówkę, ping ponga, grałam w zespole piłki nożnej no i taniec taniec taniec! Po liceum zaczęłam kierunek dwuletni Technik Dietetyk - ukończony z sukcesem. Idąc tymi samymi torami wybrałam się na AWF. Tu również sukces - jestem pani Magister. Dzięki AWF mam legitymację instruktorską z Aerobiku i (uwaga!) Kulturystyki ;). Obecnie uczę dzieci tańca, dodatkowo ćwiczę w domu (powiedzmy siłowo; no i duuużo się rozciągam - lubię jak mnie ciągnie) no i + rowerek i moje ukochane roleczki. Do biegania nie mogę się przekonać, robiłam podchody już kilkakrotnie, no niestety. Może któraś z was mnie przekona :)
Moje niespełnione marzenie sportowe - gimnastyka. Szpagaty, gwiazdy, "fiflaki" umiem do tej pory chociaż nieszczególnie w tym kierunku trenuję. A kiedyś nawet trenowałam Parkour i jak na babkę nieźle mi to szło :)

Rolki - moja miłość!
Jeśli chodzi o jedzenie - do niedawna kooooochałam słodycze. Naprawdę, lubić to mało powiedziane. Jedna rzecz słodka dziennie to standard. A kawa bez ciasta, czy cukiereczków? Nie ma mowy! Wszystkie moje przyrzeczenia zdrowotne jakoś szły - sport, regularne jedzenie, nie podjadam w nocy od kiedy skończyłam 17 lat. Ale słodyczy wyplenić nie mogłam. Zmieniło się to przed Wielkanocą. Zaczął się post a ja przez pierwsze 3 dni postu nie jadłam słodyczy. Tak jakoś przypadkiem. Myślę sobie - tak dobrze mi idzie, może będę próbować dalej. Słodycze zastępowałam owocami z jogurtem (lub bez). I tu nagle szok! Nie jem slodyczy. Owszem raz na tydzień (a nawet rzadziej) zdarzy mi się grzeszek. Najgorzej było gdy zbliżał się koniec roku szkolnego bo zaczęły się prezenty od dzieci. Ale częstowałam tyle dzieci ile mogłam i jakoś przez to przeszłam. Jestem z siebie MEGA dumna a moi znajomi są w ciężkim szoku. A najwspanialszym prezentem mojego wyrzeczenia jest to, że mój uporczywy cellulit na pupie , który mam od kiedy wieeeelu lat chyba doznał szoku i baaardzo szybko znika. Teraz mam minimalny stopień i cały czas walczę. To najlepsza nagroda.

Kasza jaglana z jogurtem naturalnym + siemie lniane + malinki

Poza słodyczami nie jem fast foodów (jakoś mnie nigdy nie ciągnęło) i uważnie patrzę na to co jem. Przygotowuję jedzenie sama w domu, aczkolwiek jest mi ciężko, bo w kuchni jestem średnia, chociaż kiedyś ciężko mnie było w ogóle do kuchni zagonić, teraz nieco eksperymentuję ;) Najgorsze jest to, że jem bardzo mało mięsa. A w dodatku mam dziwny powód - nienawidzę go dotykać. Jak mi ktoś podstawi pod nos to zjem, ale sama nie zrobię. Pokroić kurczaka, zrobić klopsiki? Nie ma mowy! Więc staram się jeść dużo strączkowych (bób - moja miłość).

Będę się powoli wdrażać w ten cały fitnessowy system, mam nadzieję, że jakoś to pójdzie. Pozdrawiam wszystkie maniaczki zdrowia i sportu :)

Em.